Mamy z 10-cio letnim stażem wzloty i upadkiKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 20, liczba wizyt: 3850080 |
Nadesłane przez: gonrad
dnia 03-03-2010 09:39
. Poza tym ma trochę problemów z wkręceniem się w grupę dzieciaków, które się przecież znają od pół roku. Ma tam kilka koleżanek z placu zabaw, ale pół roku to sporo, żeby się trochę "zapomnieć" no i jeszcze te najbardziej ukochane aktualnie chorują. Ale ogólnie nie jest źle, póki co oczywiście. Idzie chętnie. Opowiada po powrocie i to tak śmiesznie...
Pytam jej np.:
- Malwinko, a robiłaś w przedszkolu siusiu?
-Tak, ale wiesz co mamusiu, tam nie było mojego nocnika, tylko same ubikacje i musieliśmy się wszyscy dzielić.
Albo:
- Wiesz mamo dobrze, że mi dziewczynka przyniosła lalę, tą moją śmieszną, bo ją niestety zostawiłam i nie mogłam znaleźć. Dobrze, że mi dała bo bym jeszcze płakała i to by dopiero było.
Prawda taka, że pierwszego dnia troszkę popłakała, ale już wczoraj prawie wcale, no chyba, że jej nie pasowało, że leżaczek stał nie w tym miejscu. Ale o takie sprawy to płakałaby i w domu. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej, a nie gorzej.
Najgorsze jest to, że Malwa złapała troche kataru i myślę, że nie z przedszkola, a od Oli która od tygodnia smarka namiętnie. Dopiero po zastosowaniu zajzajeru czosnkowo-cebulowo-miodowo-cytrynowego zaczęło Oleśkowej się poprawiać. Malwę w związku z tym też naszprycowałam... a co. Piją to daję. Trochę tylko marudzą.
Trzymajcie kciuki, żeby Malwinka choć ze dwa tygodnie pochodziła bez silniejszej infekcji.
Pora kiepska - marzec wiadomo, ale potem będzie coraz lepiej.
Byle do prawdziwej wiosny!!!! Nadesłane przez: gonrad
dnia 17-02-2010 15:24
Malwinka znowu wykazała się niezwykłymi wręcz umiejętnościami liczenia. Wczesniej zastanawiałam się, czy to aby nie przypadek, że dobrze policzyła, teraz jestem pewna, że dla niej to po prostu jest jasne. Chyba ma zdolności matematyczne po mamusi :). A oto scenka:
Malwinka zabrała od Babci z Kielc malutką maskotkę: kotka podobnego bardzo do naszej Citunii, umieszconego w malutkim koszyczku.
Jakieś pół godziny temu Malwinka asystowała mi podczas nalewania zupy do miseczek. Już nalałyśmy i miałam zanośić do pokoju, kiedy Malwa stwierdziła:
- Poczekaj, chcę policzyć miseczki.
- Dobrze to licz.- odstawiłam je na chwilę na blat
-Raz, dwa, trzy, cztery. Cztery!!! - stwierdziła z dumą
- A ile nas jest w domu? - zapytałam
- Ty raz, ja dwa, Ola trzy i tata cztery i Citunia, ale ona zupy nie lubi.
- No to ile nas jest w domu? - drążę temat
- Sześć.- odrzekło moje trzyletnie dziecko
- Ale jak to sześć?- lekko mnie zaskoczyła
- No, bo jeszce mój malutki kotek, dzidziuś Cituni przecież...
No tak zgadza się, w takim razie sześć :).
Nic dodać nic ująć.... z dodawania 6 ;)
Nadesłane przez: gonrad
dnia 16-02-2010 15:52
Właściwie z komputerami...
Wczoraj i dzisiaj walczyłam z komputerami w czytelni...
Broniłam dostępu dzieciakom jak lew, ale co było robić skoro wirusy nam się wdały i przyjechał na pomoc pan informatyk...
Walka wygrana została, ale dopiero dziś kiedy ostatecznie rozprawiłam się z wirusami i nabijając minuty na własną komórkę (z informatykiem po drugiej stronie sznurka, a raczej słuchawki) dokonałam naprawy wszystkich wadliwych ustawień... Ufff.
Jeszcze do tego próba przed ślubowaniem na czytelnika klasy I SP. Ale moja imprezka w tym roku została sprowadzona do .... malutkiej. Może i lepiej, bo przynajmniej będzie kameralnie. A na tej próbie, to moi ulubieńcy chyba jeszcze ferie czuli, bo jakoś tak się uspokoić nie potrafili... Jakos poszło... W końcu Słoneczka moje i Gwiazdeczki inne muszą się spisać... Mimo małej wagi imprezy ;).
Miesiąc później odbywa się u nas wielki festiwal - to dopiero impreza. Jak zwykle szał ciał będzie!!!! Kocham te akcje ;).
A i na koniec foteczka ze ślubowania na czytelnika z zeszłego roku :).